poniedziałek, 18 lutego 2013

Poplątane

         Postanowiłem, na dobry początek, zarzucić was małą anegdotką w stylu wielkiego mistrza Shopenh... to jest Strasburgera, ilustrującą heroiczną próbę odnalezienia się młodego katolika w brutalnej rzeczywistości. Ad rem. Wracając z kina, opowiadałem dziewczynie o imprezie urodzinowej pewnej panny. Chciałem rozpocząć od omówienia nietypowego prezentu, który mój przyjaciel wraz ze swoją kompanią owej pannie dał. I powiedziałem... 
"-Zgadnij co jej kupili?
- No co takiego?
- Biblię!... pfu! To znaczy wibrator"

Zygmuś na pewno skleciłby do tego procesu myślowego piękną analizę.

Pozdrawiam. Jędrek Krokodyl

0 komentarze :

Prześlij komentarz