Postanowiłem, na dobry początek, zarzucić was małą anegdotką w stylu wielkiego mistrza Shopenh... to jest Strasburgera, ilustrującą heroiczną próbę odnalezienia się młodego katolika w brutalnej rzeczywistości. Ad rem. Wracając z kina, opowiadałem dziewczynie o imprezie urodzinowej pewnej panny. Chciałem rozpocząć od omówienia nietypowego prezentu, który mój przyjaciel wraz ze swoją kompanią owej pannie dał. I powiedziałem...
"-Zgadnij co jej kupili?
- No co takiego?
- Biblię!... pfu! To znaczy wibrator"
Zygmuś na pewno skleciłby do tego procesu myślowego piękną analizę.
Pozdrawiam. Jędrek Krokodyl
poniedziałek, 18 lutego 2013
Poplątane
Posted on
11:38
by
Jędrek Krokodyl
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
0 komentarze :
Prześlij komentarz